Ptaki osiadłe – wycieczka

W Czempiniu, poza różnymi innymi atrakcjami, widzieliśmy orła przedniego. Samotnego, smutnego na długiej żerdzi. W mglistym i deszczowym poranku wyglądał wyjątkowo markotnie ( nie mogę napisać osowiale, bo to nie sowa, i nie mogę – że był osępiały, bo to nie sęp). To był kiedyś bardzo liczny drapieżnik naszych lasów i osiągał prędkość w locie do 160 kilometrów na godzinę, w nurkowaniu – raz szybciej. Dzieciom chyba bardziej podobała się sowa – puszczyk, która patrzyła na nas zaspana otwierając i zamykając swe piękne oczy ( rzęsy miała bajeczne!). Był też żuraw i Wietrzyki mogły podziwiać z bliska tego majestatycznego ptaka i usłyszeć klangor – śpiew godowy żurawi.


Opowiastka o orle
Był kiedyś orzeł, olbrzymi i cały brązowy, który bardzo bał się ludzi. Odlatywał w dalekie lasy i wśród gęstej niedostępnej dębiny czuł się najlepiej. Ale gdy zakładał gniazdo stał się nieco mniej ostrożny i spełniła się jego najgorsza obawa: zobaczył ludzi przy drzewie, na którym zbudował gniazdo. Ludzie nie krzyczeli i zachowywali się spokojnie, ale orzeł bał się po prostu strasznie. Skulił się w gnieździe i drżał, drżał jeszcze długo po tym, jak zobaczył człowieka. I stracił swoją całą moc, całą siłę. Jajka się zmarnowały, a on pozostał sam.